Dla wielu neuroatypowych osób święta, spotkania w większych grupach, nowe sytuacje społeczne to koszmar - z różnych powodów: od przestymulowania sensorycznego, bo jest za ciepło, za jasno, za zimno, za ciasno, za dużo zapachów, za głośno, po przestymulowanie społeczne, bo jest za dużo kontaktu oraz emocjonalne, bo za dużo wspomnień czy komentarzy, na które nie mamy ochoty. Asertywność na pewno nie usunie tych wszystkich problemów, ale z pewnością pomoże Wam zmniejszyć poziom przestymulowania, o ile uda się zastosować jej zasady.
Przede wszystkim musimy ogarnąć, do czego my mamy prawo, a do czego prawa nie ma nikt (my też nie). Otóż mamy prawo do swoich upodobań, poglądów, sposobu spędzania czasu, sposobu ubierania, swobody wypowiedzi, sprawiedliwego traktowania, mamy tez prawo do zaznaczania swoich granic i egzekwowania konsekwencji, jeśli granice te zostaną przekroczone pomimo uprzedzania. Mamy prawo tez odpoczywać, robić sobie przerwy od siedzenia przy stole i spędzać je z nosem w komórce. Nikt, w tym my, nie ma prawa do ograniczania wolności innych osób w jakikolwiek sposób, nikt nie ma prawa do wyśmiewania, poniżania, porównywania do innych i krytykowania bez zapytania o tą krytykę. Nikt nie ma prawa decydować za inną osobę o tym, co jest dla niej dobre i narzucać jej tego. No i ableizm - jeśli zamierzacie się pochwalić przy rodzinnym stole swoją diagnozą, zwróćcie uwagę na to, czy nie są przypisywane Wam jakieś dodatkowe, przede wszystkim negatywne, stereotypowe cechy.
Jeśli chcemy asertywnie odpowiadać na "zaczepki", to musimy pamiętać, że szacunek w rozmowie należy się obu stronom. Asertywność jest umiejętnością wyrażania swojego zdania, zaznaczania swoich granic i ich obrony ale właśnie z szacunkiem dla drugiego człowieka - jak ja to mówię - "bez wchodzenia mu na głowę". Agresja - "tylko moje zdanie jest ważne, Twoje mnie nie obchodzi", manipulacja - żeby ktoś w końcu zmienił zdanie na nasze, unikanie - "dobra weź, już nie gadamy", uległość - "ok, ok, zrobię jak mówisz, faktycznie może jesteś mądrzejszy" są patologicznymi mechanizmami obronnymi, nie asertywnością. Asertywność zakłada, że wszyscy uczestnicy sytuacji społecznej są tak samo ważni i mają równe prawa, zakłada też, że jeśli ktoś nie okazuje nam szacunku, to mamy prawo o ten szacunek się upomnieć, a jeśli nie zostanie on wyrażony, to odwrócić się na pięcie i wyjść.
Jak zachować się asertywnie?
Przede wszystkim trzeba zidentyfikować swoje granice - wiedzieć, co nam przeszkadza, co byśmy chcieli. Warto poćwiczyć też identyfikowanie narastających, negatywnych emocji, zanim one wybuchną (wiem, wiem, mówi się, że autyści mają z tym problem - nie wszyscy). Warto korzystać z różnych zabiegów regulacji emocjonalnej, np. racjonalizacji, teorii poliwagalnej, stimów. Pamiętajcie, że gdy postawicie granice, to ludzie poczują dyskomfort i mogą zachowywać się nieprzyjemnie. Warto więc zachować zasadę komunikacji, według której mówimy O SOBIE, nie o innych i nie bezpośrednio o nich, tylko o ich zachowaniu, które zawsze mogą zmienić. Czyli nie: "ale z Ciebie dupek" ani: "krzywdzisz mnie", tylko "poczuł_m się skrzywdzon_ Twoim zachowaniem, weź tak nie rób". Nie musimy się tłumaczyć z czego wynikają nasze granice, jeśli nie chcemy. No i dobrze jest stopniować komunikację, a nie od razu z grubej rury. Można zacząć od: "Nie czuję się dobrze z Twoim zachowaniem". I czekamy co się stanie. Jeśli zachowanie ustępuje, to luzik, jeśli nie, przechodzimy do bardziej dyrektywnego komunikatu, np.: "Proszę abyś przestał_ się tak zachowywać". Jeśli to podziała, to super, jeśli nie, to jedziemy dalej z: "Jeśli nie przestaniesz, to wyjdę stąd" i znowu patrzymy, co się dzieje. Jeśli zachowanie nie ustępuje, to próbujemy "groźby" z jasnym zaznaczeniem, że nasze emocje zaczynają być trudne: "Nie życzę sobie tego zachowania, wyjdę stąd jeśli się powtórzy" i jeśli to nie zadziała, to egzekucja, czyli wychodzimy. Tak, mamy prawo wyjść.
Trzymajcie się tam
Comments